poniedziałek, 25 listopada 2013

Chapter 1

*Zayn*
Otworzyłem kluczem masywne drzwi i wszedłem do pomieszczenia. Nic się nie zmieniło od wczorajszego wieczora. Wszystko stało na swoim miejscu.
Ruszyłem w głąb klubu, a następnie skierowałem się w stronę mojego stanowiska pracy, baru. wziąłem ścierkę leżącą na blacie i zacząłem wycierać mokre naczynia.
Kiedy już skończyłem zabrałem się za ustawianie krzeseł, a następnie za wycieranie stolików. Po chwili usłyszałem cichy trzask drzwi. Spojrzałem w tamtą stronę, chcąc powiedzieć owej osobie, że jeszcze jest zamknięte. Ale okazało się, że to Louis.
-Siema, stary! Co tam? - przybiliśmy sobie grabe.
-No hej. A nic nowego. Praca. - westchnąłem, na co przewrócił teatralnie oczami.
-Zawsze, gdy pytam "Co tam?", ty odpowiadasz to samo. Chłopie, wyluzuj się! Korzystaj z życia, póki jesteś młody! A nie cały czas robisz, to co ci ojciec każe. Masz już 20 lat! - mówił wyraźnie zirytowany.
-Chciałbym, ale jak tak nie potrafię. Nikt nie rozumie pod jaką jestem presją. - odpowiedziałem, wycierając ostatni stolik.
-Gadasz jak jakiś szesnastolatek, a nie jak dwudziestoletni mężczyzna. - prychnął.
-Szczerze mówiąc, to tak się czuję. Nie mogę postawić się ojcu i ogólnie jestem straszną ciotą.
-No bez przesady! Nie jesteś ciotą. Wiesz ile dziewczyn za tobą szaleje? Tylko ty ich nie zauważasz, bo ciągle jesteś zajęty.
-Jakoś nie ciągnie mnie do nich. Wydają mi się takie fałszywe. Ja chciałbym znaleźć tą prawdziwą, która nie będzie mnie kochać za wygląd, tylko za to co mam w środku. Taka, której można zaufać. - rozmażyłem się lekko.
-Halo! Ziemia do Zayna! - Lou zaczął mi machać ręką, na co zdzieliłem go ścierką. Brunet złapał się za "poturbowaną" dłoń i zrobił minę obrażonej nastolatki. Zaśmiałem się głośno, ale on nie wzruszony nie zmieniał wyrazu twarzy. Jednak po chwili dołączył do mnie.
Nagle usłyszeliśmy charakterystyczny dźwięk sms-a. Okazało się, że do Louisa. Spojrzał w ekran czarnego iPhona i powiedział:
-Ja spadam, Eleanor potrzebuje kogoś do przewiezienia pudeł z jakimiś ciężkimi rzeczami, do jej nowego mieszkania.
-Czyli jednak się wyprowadza? - zainteresowałem się, przypominając sobie, jak jeszcze tydzień temu wahała się opuścić rodzinny dom.
-Yep. - uśmiechnął się.
-Czyli w końcu będziecie mieli mieszkanko tylko dla siebie? - poruszyłem znacząco brawiami.
-Wreszcie! Ale na razie jeszcze z nią nie zamieszkam, ale będę tam częstym gościem. - oznajmił z uśmiechem. Skierował się do wyjścia, jednak zatrzymałem go mówiąc:
-Pozdrów ją ode mnie.
-Jasne. A, no i uważaj wieczorem na dziwki. Podobno dzisiaj tutaj przychodzą. - ostrzegł. Mało brakowało, a oczy wyszłyby mi z orbit. Nigdy prostytutki nie przychodziły do klubów, w których pracowałem. A przecież to nie wróży nic dobrego. W klubach ojca nigdy nie było ostrych imprez.
Moje rozmyślenia przerwał trzask drzwi, oznaczający, że Tomlinson wyszedł. Opadłem bezradnie na krzesło, stojące obok mnie. Przeczesałem dłonią włosy, ciągnąc ich końcówki. Denerwowałem się przed dzisiejszym wieczorem, bardzo się denerwowałem.

***
*Perrie*
-Co dzisiaj zakładasz?! - usłyszałam krzyk Lee, dochodzący z łazienki.
-No nie wiem! Myślałam nad czarnymi spodenkami, czarnym pozłacanym staniku i do tego rozpięta koszula w krate! - odkrzyknęłam, nalewajac sobie pomarańczowego soku do szklani.
-No, nieźle. - powiedziała wchodząc do kuchni i wyciągając z lodówki piwo. - A buty?
-Te co zawsze.
-Myślisz, że dobrze będzie wyglądała ta dżinsowa, krótka spódniczka i granatowy, obcisły top?
-Ten bez ramiączek? - upewniłam się, na co pokiwała twierdząco głową. - Zajebiście będziesz wyglądać. - skomplementowałam.
-Też tak myślę, a do tego te granatowe dwudziestocentymetrówki *. - dodała po chwili namysłu. Na co pokazałam kciuk w górę.
I tak właśnie wyglądają nasze rozmowy. Po koleżeńsku. Może czasami są inne tematy, ale ogólnie to na tym one polegają.

***
-Uuu... Hot. - mruknęła Leigh widząc mój ubiór. Uśmiechnęłam się do niej zadowolona i zabrałam się z makijaż. Pomalowałam rzęsy, zrobiłam wokół oczu grube, czarne kreski, powieki jak zwykle pomalowałam berzowym, pozłacanym cieniem, a usta przejechałam krwisto-czerwoną szminką.
Przejrzałam się w lustrze i zadowolona poszłam do salonu pokazując się mojej współlokatorce.
-Ślicznie! A ja? - spytała, wstając z kanapy.
-Nie zdziwi mnie, jeśli faceci się o ciebie pobiją. Z resztą, jak zawsze! - mrugnęłam do niej. - Która jest? - zmieniłam po chwili temat.
- 9:30 wieczór. - odpowiedziała.
-So, let's go! - krzyknęłam. Zaśmiałyśmy się obie. 
Wyszłyśmy z mieszkania. Zakluczyłam je na cztery spusty, a następnie wzięłam lokatą pod rękę. Razem ruszyłyśmy w stronę metra.
Po około 15 minutach byłyśmy na miejscu. Spotkałyśmy tam Ashley, Jenny i Cloe. Dałyśmy sobie po całusku i w piątkę weszłyśmy do klubu. Byłyśmy tu pierwszy raz. Klub nie robił na mnie, i jak sądzę na dziewczynach również, wielkiego wrażenia. Wszystko było takie zwykłe. Spojrzałyśmy na siebie z zniesmaczeniem i ruszyłyśmy w stronę baru. Za ladą stał dość przystojny Mulat. Był mniej więcej w moim wieku. Miał na sobie białą koszulę, przypuszczam, że czarne rurki, a na biodrach zwisał mu czarny fartuch.
-Co podać? - spytał.
-Coś mocnego. - mrugnęłam do niego zalotnie, a on uśmiechnął się tylko nieśmiało. Zdziwiłam się. Myślałam, że jest jednym z tych napalonych młodych kolesi. A moze tylko udawa takiego niewinnego? - pomyślałam.
Chłopak odwrócił się do półki z różnymi alkoholami i wziął z jednej butelkę Jack'a Daniels'a. Spod dolnej szafki wyjął pięć szklanek i postawił je przed nami. Nalał każdej prawie do pełna i uśmiechnął się przyjaźnie.
Wypiłam wszystko za jednym razem. Po chwili ciszy spytałam szatyna:
-To... Jak cię zwą, przystojniaczku? - uśmiechnęłam się do niego zadziornie. Chyba nie spodziewał się tego, ponieważ zmarszczył lekko czoło i spuścił głowę, ale po chwili wyprostował się i odpowiedział:
-Zayn. Mam na imię Zayn.
-Jestem Perrie, ale ty mów mi Pezz. - mrugnęłam do niego zalotnie.
-Okey, Pezz. - uśmiechnął się znowu, ale tym razem wyraźnie zmieszany całą sytuacją. Zaśmiałam się lekko, widząc jego zdezorientowanie.
Dziewczyny poszły tańczyć, ale ja nadal zostałam. Zayn był inny niż ci wszyscy chłopcy. Chciałam go jakoś rozgryźć i oczywiście zabawić się z nim.
W pewnym momencie zaczęła lecieć jedna z moich ulubionych piosenek Ke$ha - "Tik Tok" .
-Uwielbiam tą piosenkę. Chodź zatańczyć! - krzyknęłam do Zayna.
-Przepraszam, ale ja muszę pracować. - odpowiedział, ale w porę przyszedł drugi barman.
-Kolega cię zastąpi! No chodź! - wyciągnęłam go na parkiet, przy okacji zrzucając jego fartuch.
_____________________________________________________________________________
No i jest pierwszy rozdział ^^ Co myślicie?
Przepraszam, że tak późno dodaję, ale wcześniej nie mogłam, bo siostra mi zabrała laptopa.
A tak w ogóle, to dziękuję bardzo za aż 4 komentarze pod prologiem! *-* To naprawdę dużo dla mnie znaczy.
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
To może zacznę wstawić limit... 2 komentarze - nowy rozdział.
Liczę na was :D
Do poniedziałku! xx

Pickle xx

niedziela, 24 listopada 2013

Prologue

*Perrie*
Uśmiechnęłam się figlarnie do dobrze mi znanego trzydziestolatka. Oblizał wargi i zadziornie się uśmiechnął. Przychodził tu raz w tygodniu, zawsze do mnie. Dowiedziałam się już, że ma żonę i dwójkę dzieci. Kiedy pierwszy raz się do mnie zgłosił zdziwiłam się. Czemu ktoś taki jak on miałby potrzebować moich usług? Okazało się, że od dawna nie dogaduje się z żonę, i takie tam pierdoły, jak to w małżeństwie. Był jednym z najlepszych klientów, ponieważ był bogaty. To natomiast oznacza większy zarobek.
Zagryzłam zalotnie dolną wargę i wskazałam na drzwi toalety. Od razu zrozumiał o co mi chodzi, więc czym prędzej wszedł do pomieszczenia. Powtórzyłam jego czynność, a już po chwili zostałam wepchnięta do jednej z kabin i pozbawiona mojej różowo-czarnej, obcisłej mini. Zrobiłam to samo z jego marynarką i koszulą.

***
Z uśmiechem wzięłam od Johna 100 funtów. Schowałam pieniądze do małej, czarnej torebki i wyszłam z ubikacji mrugając do niego na odchodnym. Podeszłam do Leigh, która siedziała przy barze i pokazałam jej zarobioną forse. Uśmiechnęła się triumfalnie. Przybiłyśmy piątkę i zamówiłyśmy po drinku.
____________________________________________________________________________
Jest prolog :) Wiem, że krótki, ale ja zawsze piszę krótkie xD
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Na razie nie wstawiam limitu, chyba z wiadomych powodów ;D
Rozdział pierwszy, może pojawić się nawet jutro, ale nic nie obiecuję ;)
Do zobaczenia wkrótce!

Pickle xx

wtorek, 19 listopada 2013

Beginning

Siemaaaa! :D Tu Pickle, założycielka bloga oraz gościówa, która będzie pisała owe fanfiction na tym oto blogu :3 Można mnie również kojarzyć z bloga Case Closed .
Nie lubię mówić o sobie, ale wypada, więc powiem, że mam na imię Maja, mam prawie 12 lat, jestem Directioner, Mixer i Zerrie Shipper. Tyle! XD
Wracając do fanfiction. Prolog pojawi się, wtedy kiedy pojawi się szablon oraz zwiastun, ale głównie chodzi mi o szablon ;)
Rozdziały będę dodawane co tydzień, mogą zdażyć się tzw. poślizgi, ale mam nadzieję, że nieczęsto.
Coś o opowiadaniu: będzie to dość nietypwe fanfiction, typu Bad Girl, Good Boy, więc nie liczcie na jakiegoś Dark'a Zayna xD Nie chcę spojlerować, więc to na tyle. Więcej dowiecie się czytając I Want Change Your Life :)